Janusz Korczak (ur. 22 lipca 1878 lub 1879 w Warszawie, zm. w sierpniu 1942 w Treblince). Lekarz, pedagog, pisarz, publicysta i działacz społeczny. Teoretyk i praktyk wychowania, twórca oryginalnego systemu pracy z dziećmi, opartego na partnerstwie, samorządnych procedurach i instytucjach oraz pobudzaniu samowychowania. Mimo, że nie miał własnych dzieci, był uznawany za ojca niezliczonej ilości cudzych dzieci. Był prekursorem działań na rzecz praw dziecka.
Założył i prowadził w latach 1912 – 1942 Dom Sierot dla dzieci żydowskich w Warszawie - wyjątkowego miejsca, w którym każdy z wychowanków był "gospodarzem, pracownikiem i kierownikiem", a dziecięca społeczność działała "na zasadach sprawiedliwości, braterstwa, równych praw i obowiązków". Podczas likwidacji getta warszawskiego w 1942 został wywieziony wraz z dziećmi do obozu zagłady w Treblince, gdzie zmarł.
Powszechnie znany, jako autor powieści dla dzieci Król Maciuś Pierwszy, ale też innych Bankructwo Małego Dżeka, Kajtuś Czarodziej, Kiedy znów będę mały oraz dzieł pedagogicznych (najbardziej : Jak kochać dziecko, Prawo dziecka do szacunku). W 2018 roku został pośmiertnie odznaczony przez Prezydenta Andrzeja Dudę Orderem Orła Białego – najstarszym i najwyższym odznaczeniem państwowym przyznawanym za wybitne zasługi cywilne i wojskowe. Na terenie obozu zagłady w Treblince znajduje się kamień i tablica upamiętniająca Janusza Korczaka i jego podopiecznych.
Janusz Korczak w naszej szkole:
Pierwsze obchody Dnia Patrona w naszej szkole odbyły się 01.06.2021 i zostały połączone z Dniem Dziecka.Z tej okazji, na murach budynku szkoły, powstał mural poświęcony Januszowi Korczakowi i Dzieciom.
Zachęcamy do zapoznania się z sylwetką Janusza Korczaka, ukazaną w filmie z 1990r. pt. "Korczak" w reżyserii Andrzeja Wajdy.
„Nie ma dzieci, są ludzie” głosił Janusz Korczak.
Dziecko to mały człowiek, to samoistna jednostka, która zasługuje na szacunek i przestrzeganie jej praw. Janusz Korczak, który cenił wartości: sprawiedliwość, szacunek, godność, piękno, prawdę i miłość do bliźniego, apelował do wychowawców, aby zatroszczyli się o podstawowe prawa dziecka. Prawa dziecka przysługują bowiem każdemu dziecku niezależnie od wieku, płci, koloru skóry czy narodowości.
Spośród wielu praw, o których pisał Janusz Korczak i o które walczył, należy wymienić:
Prawo do szacunku
Szanować dziecko to znaczy szanować jego uczucia. Dzieci trzeba nie tylko kochać, ale też dobrze traktować, a to oznacza indywidualne podejście do każdego wychowanka. Społeczeństwo powinno nieustannie starać się, aby każde dziecko miało prawo do poszanowania godności własnej.
Prawo do niewiedzy
Dla małego człowieka nie wszystko jest proste i jasne jak nam dorosłym się wydaje.
Otaczająca rzeczywistość jest dla niego nieznana i w dużym stopniu niezrozumiała. Zadaniem dorosłego jest wspomaganie dziecka w procesie pojmowania świata. Dlatego niezbędnym elementem są tutaj: wyrozumiałość, cierpliwość podczas niekończących się pytań i rozsądek w spojrzeniu na popełniane błędy, które wynikają z niewiedzy.
W konwencji czytamy:
”Zadaniem dorosłych jest cierpliwe i wytrwałe niesienie pomocy podopiecznym w chwili, gdy potrzebują oni przewodnika, by wybrać i zdecydować kim być, co robić, jaką postawę przyjąć w zbiorowości ludzkiej i na podstawie jakich wartości budować przyszłość.”
Prawo do niepowodzeń i łez
Nie wolno oskarżać ani ganić dziecka w obliczu niepowodzenia. Należy towarzyszyć mu w zdobywaniu życiowego doświadczenia. Zamiast karania współczesna psychologia proponuje – „pokaż dziecku jak można naprawić zło”.
Prawo do upadków
Upadek to rzecz normalna i naturalna. Przebywając na co dzień z dziećmi nie powinno nas dorosłych dziwić, że dzieci doświadczają porażki. Wychowawca uznając prawo do upadku, akceptując błędy podopiecznych musi pamiętać, że jego obowiązkiem jest obserwowanie zachowania, wyjaśnianie przyczyn nieprawidłowości oraz podejmowanie działań kompensacyjnych wobec dzieci, które tego potrzebują.
Prawo do własności
Respektowanie tego prawa jest konieczne zarówno przez nauczycieli jak i rodziców. Uczymy dzieci, że mają prawo do własności, ale również powinny je respektować wobec innych.
Prawo do tajemnicy
Dzieci, nawet te najmłodsze, mają swoje tajemnice osobiste, rodzinne czy koleżeńskie. Dorośli powinni je szanować. Nauczyciel szanujący tajemnicę dziecka, uczy swoja postawą, że są sprawy, o których nie mówi się wszystkim.
Prawo do radości
J. Korczak w swoim pamiętniku pisał – „dziecku potrzebna jest jasność szczęścia i ciepło miłości…. Niech dzieci się śmieją, niech będą wesołe.”
Dziecko powinno wychowywać się w miłej i serdecznej atmosferze, pełnej uśmiechu i radości.
Prawo do wypowiadania swoich myśli i uczuć
Należy dać dziecku prawo do wyrażania własnych poglądów i uczuć, przyjmując je stosownie do wieku i dojrzałości dziecka. Dzieci potrzebują tego, by ich uczucia były akceptowane i doceniane. Łamanie tego prawa jest krzywdą wyrządzoną dziecku, którą trudno w życiu naprawić.
Prawo do dnia dzisiejszego
Dziecko żyje teraźniejszością, bieżącą chwilą i to liczy się najbardziej. Wszystko co było w przeszłości czy dopiero ma nadejść, nie jest dla niego tak ważne.
„Dla jutra lekceważy się to, co je dziś cieszy, smuci, dziwi gniewa, zajmuje. Dla jutra, którego nie rozumie (…) kradnie się lata życia” – to słowa J.Korczaka.
Korczakowskie prawa dziecka są aktualne do dziś. Jego myśli, idee, jego cele ocalały i większość z nich zrealizowano w Konwencji Praw Dziecka.
Apel dziecka wg Janusza Korczaka
● Nie psuj mnie. Dobrze wiem, że nie powinienem mieć tego wszystkiego czego się domagam. To tylko próba z mojej strony.
● Nie bój się stanowczości. Właśnie tego potrzebuję – poczucia bezpieczeństwa.
● Nie bagatelizuj moich złych nawyków. Tylko Ty możesz pomóc mi zwalczyć zło, póki jeszcze jest możliwe.
● Nie rób ze mnie większego dziecka niż jestem. To sprawia, że przyjmuję postawę głupio dorosłą, żeby udowodnić, że jestem duży.
● Nie zwracaj mi uwagi przy innych ludziach, jeśli nie jest to konieczne. O wiele bardziej przejmuję się tym, co mówisz, jeśli rozmawiamy w cztery oczy.
● Nie chroń mnie przed konsekwencjami. Czasami dobrze jest nauczyć się rzeczy bolesnych i nieprzyjemnych.
● Nie wmawiaj mi, że błędy które popełniam są grzechem. To zagraża mojemu poczuciu wartości.
● Nie przejmuj się za bardzo, gdy mówię, że cię nienawidzę. Czasami mówię to, by przyciągnąć Twoją uwagę.
● Nie zrzędź. W przeciwnym razie muszę się przed Tobą bronić i zrobię się głuchy.
● Nie dawaj mi obietnic bez pokrycia. Czuję się przeraźliwie zawiedziony, kiedy nic z tego wszystkiego nie wychodzi.
● Nie zapominaj, że jeszcze trudno mi jest precyzyjnie wyrazić myśli. To dlatego nie zawsze się rozumiemy.
● Nie sprawdzaj z uporem maniaka mojej uczciwości. Zbyt łatwo strach zmusza mnie do kłamstwa.
● Nie bądź niekonsekwentny. To mnie ogłupia i tracę całą swoją wiarę w ciebie.
● Nie odtrącaj mnie, gdy dręczę Cię pytaniami. Może się wkrótce okazać, że zamiast prosić Cię o wyjaśnienia, poszukam ich gdzie indziej.
● Nie wmawiaj mi, że moje lęki są głupie. One po prostu są.
● Nie rób z siebie nieskazitelnego ideału. Prawda na twój temat byłaby w przyszłości nie do zniesienia.
● Nie wyobrażaj sobie, że przepraszając mnie stracisz autorytet. Za uczciwą grę umiem podziękować miłością, o jakiej Ci się nie śniło.
● Nie zapominaj, że uwielbiam wszelkiego rodzaju eksperymenty. To po prostu mój sposób na życie, więc przymknij na to oczy.
● Nie bądź ślepy i przyznaj, że ja też rosnę. Wiem jak trudno dotrzymywać mi kroku w tym galopie, ale zrób co możesz, żeby się udało.
● Nie bój się miłości. Nigdy.
12 rzeczy o Korczaku, które warto wiedzieć:
(źródło: https://culture.pl/pl/artykul/12-rzeczy-o-korczaku-ktore-warto-wiedziec)
Wychowawca, pedagog, lekarz, pisarz, publicysta, działacz społeczny, teozof, mason, obywatel, Polak, Żyd. Korczak to nie tylko autor książek o Maciusiu i Kajtusiu, prekursor praw dziecka, opiekun dzieci. Kim naprawdę był Janusz Korczak? Korczak, jakiego nie wszyscy znamy...
"Jutro kończę 63 albo 64 lata" – napisał Korczak w swoim "Pamiętniku" 21 lipca 1942 roku, a więc dokładnie na dwa tygodnie przed śmiercią. Dlaczego Korczak nie wiedział, w którym roku się urodził? Wydaje się, że ma to związek z zaniedbaniem formalności, którego dopuścił się jego ojciec. Józef Goldszmit dość długo zwlekał z wyrobieniem chłopcu metryki. Jakie było tego podłoże? Jakąś rolę mogło odegrać wahanie ojca, który rejestrując narodziny syna musiał zdecydować o jego chrześcijańskiej bądź żydowskiej tożsamości (patrz p. 2) - choć dziś badacze coraz częściej podają takie rozumowanie w wątpliwość. W efekcie do dzisiaj nie wiadomo, czy Janusz Korczak urodził się 22 lipca 1878 czy 1879 roku.
Człowiek, którego rok obchodziliśmy w 2012 roku w Polsce, naprawdę nazywał się Henryk Goldszmit, a w zasadzie Hersz Goldszmit, bo takie imię syn Cecylii z d. Gębickiej i Józefa Goldszmita otrzymał w urzędzie. Było to zgodne z żydowską tradycją, nakazującą żeby chłopiec otrzymał imię po dziadku. W następnych latach przyjęło się, że Hersz było imieniem odświętnym, a na co dzień używano imienia Henryk. Z perspektywy czasu wydaje się, że wybór imienia miał głębsze symboliczne znaczenie: Korczak poszedł w ślady dziadka, który w Hrubieszowie działał jako lekarz, założył tam też Szpital Starozakonnych. Przede wszystkim jednak wybór imienia i zarejestrowanie go w "kancelaryi dla wyznań niechrześcijańskich" równoznaczny był z wyborem narodowej tożsamości, z perspektywy historii miał się okazać wyborem tragicznym.
Janusz Korczak to pseudonim literacki, w którym istotną rolę mógł odegrać błąd zecera. W 1898 roku młody (19- ?, 20-letni?) Henryk Goldszmit wysyła na konkurs literacki ogłoszony przez Ignacego Paderewskiego dwie sztuki. Jedną podpisuje Janasz Korczak (na jego biurku leży powieść Józefa Ignacego Kraszewskiego "Historia o Janaszu Korczaku i pięknej miecznikównie"), drugą po prostu Janusz (tego nome de plume będzie używał przez cały 1898 rok). W marcu 1898 wyróżnienie na konkursie otrzyma autor sztuki "Którędy?" - Janasz Korczak, mniej więcej rok później (zapewne w wyniku kontaminacji obu form) ustali się ostatecznie pseudonim, który wszyscy dziś tak dobrze znamy. Henryk Goldszmit był już wtedy studentem medycyny na Uniwesytecie Cesarskim oraz aspirującym pisarzem (patrz p. 4).
W tym momencie Korczak jest już jednak nie tylko aspirującym literatem – jest publicystą. W 1896 roku jeszcze jako gimnazjalista zaczyna publikować w czasopiśmie humorystycznym "Kolce". W 1901 roku jako dodatki do pisma "Czytelnia dla wszystkich" zaczyna ukazywać się w odcinkach jego pierwszą powieść "Dzieci ulicy" (w tym samym roku ukaże się też jako oddzielna książka). Od 1904 roku w innym, o wiele bardziej prestiżowym piśmie "Głos" zaczyna ukazywać się "Dziecko salonu" – powieść już dojrzałego pisarza, która do dzisiaj pozostaje dziełem wybitnym.
Co ukształtowało literacką wrażliwość Korczaka? Od dziecka pochłaniał wielkie ilości książek, jako chłopak czyta Kraszewskiego (patrz p. 3), "Fausta" Goethego, Victora Hugo, Zapolską, Sienkiewicza. Jedna z fascynacji z tego okresu pozostała mu do końca życia - to "Tyrteusz" Władysława Ludwika Anczyca. Doszły do tego potem dzieła pedagogiczne i medyczne, a także "Kapitał" Marksa. Mimo że w 1898 roku Korczak wybrał studia medyczne, a po latach został lekarzem ("Literatura to słowa, a medycyna – to czyny" – pisał jego alter ego w "Spowiedzi motyla"), na zawsze pozostał pisarzem, pilnował przy tym, żeby jego słowo stało się czynem, miało wpływ na świat, zmieniało go.
Lata studiów to też w życiu Korczaka okres burzliwej przyjaźni z Ludwikiem Stanisławem Licińskim, poetą i pisarzem, który zanim w młodym wieku zmarł, zapisał się w historii literatury jako autor dekadenckich opowiadań opisujących warszawskie środowisko społecznego marginesu. Z Korczakiem połączyły go całonocne eskapady, wyprawy po niebezpiecznych zaułkach Starego Miasta i Powiśla: tam poeta przeklęty i przyszły pedagog poznawali środowisko prostytutek i alfonsów, opryszków i pijaków. O tych wędrówkach z Korczakiem Liciński pisał: "Zwiedzaliśmy razem lupanary i szynki, włóczyliśmy się razem po piaszczystych brzegach Wisły, obchodziliśmy imieniny prostytutek, zapijaliśmy się wstrętną cuchnącą wódką z nożowcami". Rodzaj portretu Korczaka (występującego tam pod imieniem Janusz) pozostawił Liciński w opowiadaniu "Dziwne rzeczy" z cyklu "Halucynacje". Sam zmarł w 1908 roku w wieku 34 lat na gruźlicę.
Studencką młodość Korczaka w pewien sposób kończy udział w wojnie japońsko-rosyjskiej w 1905 roku. Korczak zostaje zmobilizowany w ramach jednej z ostatnich branek, w czerwcu 1905 roku, kiedy wojna jest już praktycznie przegrana. Po długiej podróży trafia do Harbina w Mandżurii, przy granicy chińskiej. Pracuje tam jako lekarz wojskowy w wagonach transportowych przerobionych na lazarety. Ale nawet na wojnie Korczak nigdy nie przestaje być sobą: zawsze wyczulony na sytuację dziecka wspominał potem, jak w chińskiej wiosce odkupił od sadystycznego chińskiego nauczyciela linię do bicia - w Domu Sierot służyła potem dzieciom do gry w palanta. Powrót Korczaka do Polski opóźnia się – po drodze jest świadkiem totalnego rozprzężenia i chaosu, jakie wybuchają w ogarniętej rewolucją Rosji. W powrotnej drodze w jakimś rosyjskim mieście na robotniczym wiecu przemawia zwracając uwagę na znaczenie dzieciństwa w życiu człowieka. Do Polski wraca dopiero pod koniec marca 1906 roku.
Wojna japońsko-rosyjska była pierwszym konfliktem zbrojnym, w którym przyszły pedagog brał udział. Potem była jeszcze I wojna światowa, podczas której Korczak pełni funkcję młodszego ordynatora lazaretu dywizyjnego w armii Samsonowa, więc nie jest lekarzem frontowym. W tym czasie, jak sam pisze, "w lazarecie wojskowym – pod huk armat" powstaje "Dziecko w rodzinie" - pierwsza część tetralogii "Jak kochać dziecko". Podczas krótkiego urlopu w 1915 roku jedzie do Kijowa, gdzie wizytując internat poznaje Marię (Marynę) Falską, kobietę z którą w przyszłości będzie blisko współpracował w Naszym Domu (patrz p. 7 i 8). Tym razem do Warszawy Korczak powróci dopiero po czterech latach w 1918 roku.
Zimą 1920 roku Korczak oddelegowany jako lekarz wojskowy (jest to czas wojny polsko-bolszewickiej 1919-21) do szpitala epidemiologicznego na Kamionku zaraża się tufusem, w domu opiekuje się nim ukochana matka, która zaraziwszy się od syna umiera. Korczak zdrowieje. Po chorobie i rekonwalescencji – od sierpnia 1920 do marca 1921 – dostaje jeszcze inne przydziały wojskowe. Był to też ostatni konflikt wojenny, w którym Korczak uczestniczy jako wojskowy. 31 grudnia 1938 roku ze względu na osiągnięty wiek zostaje zwolniony „od powszechnego obowiązku wojskowego”. Pomimo tego w pierwszych dniach wojny a nawet i dłużej w patriotycznym odruchu chodził po Warszawie w wojskowym mundurze, który kazał sobie specjalnie uszyć.
Od 1905 roku, po skończeniu studiów Korczak pracuje w mieszczącym się przy ulicy Śliskiej 51 (obecnie Sienna 60) Szpitalu Baumanów i Bersonów, jednocześnie prowadzi własną praktykę, jeżdżąc do małych pacjentów. Nowy rozdział w życiu Korczaka pedagoga zaczyna się 14 czerwca 1911 roku, kiedy to dzięki staraniom Towarzystwa "Pomoc dla Sierot", w którego zarządzie działał Korczak, przy ulicy Krochmalnej 92 położono kamień węgielny pod budowę Domu Sierot. Budynek (który stoi zresztądo dziś – jest w nim dom dziecka i Ośrodek Badań Korczakianum - Oddział Muzeum Historycznego m.st. Warszawy; ten odcinek Krochmalnej nazywa się dziś Jaktorowska) otwarto 7 października 1912 roku (w tym roku mija sto lat od tej chwili), sfinansowany został z pieniędzy uzyskanych od bogatych warszawskich Żydów - przemysłowców i filantropów. Od tego momentu przez następne 30 lat Korczak wraz ze Stefanią Wilczyńską poświęci się prowadzeniu Domu Sierot przy Krochmalnej – choć adres się zmieniał.
Na początku listopada 1940 roku po utworzeniu getta Korczak z panią Stefą i wychowankami muszą opuścić Krochmalną, która znajdowała się teraz poza, i przenieść się do budynku Państwowej Szkoły Handlowej Męskiej przy ul. Chłodnej 33. Rok później pod koniec października 1941 na skutek kolejnej zmiany granic "dzielnicy zamkniętej" Dom Sierot przenosi się znowu – tym razem do budynku przy Siennej 16/Sliskiej 9, a więc niedaleko Szpitala Bersonów, w którym w dużym stopniu upłynęła młodość Korczaka. Po raz ostatni dzieci musiały się wyprowadzać 5 sierpnia 1942 roku – poszły wtedy ze swoimi wychowawcami na Umschlagplatz.
Ale to tylko połowa sierocińcowego życia Korczaka. 15 listopada 1919 roku w Pruszkowie, pod Warszawą, otwarty zostaje robotniczy internat Nasz Dom, założony przez Marynę Falską i prowadzony wspólnie z Korczakiem w oparciu o jego bogate doświadczenia. W 1928 roku Nasz Dom przenosi się na Bielany do nowego budynku, zaprojektowanego specjalnie z myślą o potrzebach sierocińca. Korczak w Naszym Domu pracował do 1935 roku, kiedy to nastąpiło znaczne osłabienie współpracyz Falską.
Jednak Dom Sierot i Nasz Dom nie wyczerpują wszystkich domów opieki, z którymi zawodowo związany był Korczak. Lista ta będzie niepełna bez wspomnienia o ostatnim wychowawczym doświadczeniu w życiu Korczaka. 9 lutego 1942 roku – a więc na kilka miesięcy przed śmiercią - Korczak składa podanie o objęcie posady wychowawcy w Głównym Domu Schronienia przy ulicy Dzielnej 39. W tym okresie było to prawdziwe piekło na ziemi, nawet w getcie owiane ponurą legendą – miejsce, do którego zwoziło się osierocone dzieci z całej zamkniętej dzielnicy, gdzie rolę opiekunów pełniły podejrzane typy, gdzie codziennie w katastrofalnych warunkach dziesiątkami umierały malutkie dzieci, a dla tych które jeszcze żyły nie było żadnej nadziei. Nawet w tym czasie, w tym infernalnym "domu przedpogrzebowym" Korczak wierzył, że można coś zmienić, coś jeszcze zrobić.
Stosunek Korczaka do religii jest dosyć skomplikowany. Choć wychował się w świeckim domu, a jego ojciec daleko odszedł od religii, Janusz Korczak przez całe życie szukał jakiejś religijnej prawdy. Religia była płaszczyzną sporu w jego kontaktach z ateistką Maryna Falską, która w Naszym Domu nie wyobrażała sobie kaplicy. Korczak przekonany był, że dzieci potrzebują w swoim życiu kontaktu z Bogiem, a szczególnie te skrzywdzone przez los. W końcu Falska zgodziła się, żeby w budynku powstała wydzielona przestrzeń, tzw. pokój ciszy, w którym dzieci mogły przez chwilę pobyć w samotności. Tej duchowej problematyki dotyczy cykl Korczaka "Sam na sam z Bogiem. Modlitwy tych, którzy się nie modlą".
W październiku 1926 roku ukazuje się pierwszy numer "Małego Przeglądu" – cotygodniowego dodatku do ukazującej się w Warszawie gazety "Nasz Przegląd". "Mały Przegląd" z perspektywy czasu wydaje się prasowym fenomenem na światową skalę–była to gazetka redagowana i pisana przez dzieci, zachowująca wygląd prawdziwej gazety, pozbawiona paternalistycznego, moralizatorskiego skrzywienia typowego dla publikacji kierowanych do dzieci. Artykuły do gazety pisały głównie dzieci, przesyłały je na adres redakcji mieszczącej się przy ulicy Nowolipki7, gdzie były czytane przez zespół redakcyjny, w skład którego wchodzili dzieci i dorośli. Nad wszystkim czuwał stary redaktor czyli Korczak, był też młody redaktor Igor Newerly, który od połowy 1930 roku przejął redakcyjne obowiązki Korczaka. "Inny jest 'Mały Przegląd' niż wszystkie inne pisma na świecie" – pisał Korczak w 1928 roku i miał rację. Pan Doktor namawiał dzieci, by pisały o swoich codziennych problemach, otaczającej je rzeczywistości:
"Najważniejszą wartość mają listy, w których ktoś pisze, czego nie może powiedzieć rodzicom albo nie wolno powiedzieć w szkole. To, o czym dzieci mówią między sobą, a teraz mają możność szczerze powiedzieć, bez wstydu i strachu, że je wyśmieją."
W efekcie "Mały Przegląd" stał się forum, na którym dzieci formułowały swoje dziecięce problemy i bolączki, które okazują się tak naprawdę problemami świata. Na przestrzeni pierwszych 10 lat działania do redakcji przychodziło średnio 4000 listów rocznie - było około 3 tysięcy stałych korespondentów. Na łamach "Małego Przeglądu" drukowane były zaangażowane reportaże, jak np. teksty Harry'ego Kaliszera czy Lejzora z Gęsiej, autorem świetnych reportaży sportowych był Kuba Hersztajn, były też konkursy, krzyżówki, łamigłówki. Do reporterów i korespondentów gazety należeli, m.in. przyszły wybitny pisarz Józef Hen czy filozof Zygmunt Bauman – wtedy mali chłopcy. Choć "Mały Przegląd" skierowany był głównie do dzieci żydowskich, czytały i pisały do niego niekiedy także dzieci polskie. I na tym też polegał jego fenomen.
Szczególnym dopełnieniem obfitej twórczości pisarskiej Korczaka jest jego działalność radiowa. W latach 1934-36 pisarz prowadził w radiu swoją audycję. Stworzył w niej postać Starego Doktora - osobowość radiową z prawdziwego zdarzenia, uwielbianą i słuchaną przez dzieci i całe rodziny różnych wyznań. Stary Doktor stwarzał klimat zaufania, ciepła w stosunku do dziecka. Po niewyjaśnionej do końca przerwie, która mogła mieć związek z narastającymi antysemickimi nastrojami, Korczak powrócił do radia w 1938 roku z nowymi audycjami, dla starszych dzieci i dorosłych. Ostatni występ Korczaka w radiu miał miejsce we wrześniu 1939 roku – zwracał się w nim do dzieci, chcąc je uspokoić i przygotować na to, co ma nadejść. Niestety nie zachowały się nagrania jego audycji, nie wiemy i raczej nie będziemy wiedzieć, jak brzmiał głos Korczaka. Możemy jednak przeczytać treść jego radiowych wystąpień, ich transkrypcje zawarte są w X tomie "Dzieł" Korczaka – wybór dostępny jest też w internecie na stronie www.pskorczak.org.pl.
Korczak dwa razy wyjeżdża do Palestyny. Po raz pierwszy w 1934 roku. Korczak spędza cały pobyt w kibucu Ein Harod. Dwa lata później wyjeżdża znowu – podczas tej drugiej podróży zwiedza Tel Awiw, Hajfę, Jerozolimę, odwiedza kibuce, przygląda się z bliska ciężkiemu życiu osadników, nowym konfliktom z ludnością arabską. Obie podróże były dla Korczaka bardzo inspirujące: po powrocie z drugiej zaczął pisać prozę o dzieciństwie Mojżesza, miała ona zapoczątkować cykl opowieści o dzieciach biblii. W ostatnich latach przed wybuchem wojny coraz bardziej realnie rozważa możliwość wyjechania na stałe do Izraela – faszyzacja życia politycznego w Polsce i szalejący w całej Europie antysemityzm, oraz pogłębiająca się depresja – wszystko to miało udział w decyzji, przeważało szalę. Jeszcze 2 sierpnia 1939 roku w liście dopytywał znajomą w Palestynie o możliwość przyjazdu. Nie wyjechał. W maju 1939 roku po ponad roku spędzonym w Palestynie – jakby w przeczuciu zbliżającego się nieszczęścia – do Polski wróciła Stefania Wilczyńska. Wkrótce razem z Korczakiem i swoimi dziećmi poszła na śmierć.
Popularna legenda powtórzona po wielokroć głosi, że Korczak dobrowolnie udał się ze swoimi wychowankami na Umschlagplatz, a stamtąd do Treblinki. Co z tego zdania wynika? Słowo "dobrowolnie" może sugerować, że Korczak miał jakiś wybór, to znaczy, że albo mógł się w jakiś sposób uratować albo mógł po prostu nie udać się na Umschlagplatz (ergo nie był Żydem).
Pierwszy wariant tej alternatywy zakładający, że Korczak mógł się uratować, związany jest z faktem, że Korczak dostawał oferty pomocy z zewnątrz. Jest to prawda: jak wiadomo jednak istnieje kolosalna różnica między możliwością ucieczki z getta a faktycznym uratowaniem – minimalna szansa zawsze istniała. Ta interpretacja, jakoby Korczak mógł się uratować, jest absurdalna również a może przede wszystkim w kontekście wszystkiego tego, co wiemy o Korczaku jako człowieku. Korczak z pewnością nie mógł nawet rozważać wyjścia z getta: bycie ze swoimi wychowankami było dla niego oczywistością, logiczną konsekwencją całej jego postawy życiowej. O absurdalnych próbach uwznioślenia i dodatkowej heroizacji śmierci Korczaka pisał Henryk Grynberg:
"Te przemówienia i pogadanki o jego bohaterskiej śmierci, bo nie chciał opuścić dzieci w drodze do komór gazowych i żyć jakby nigdy nic – to największa zniewaga dla jego szlachetnej duszy". (Henryk Grynberg, "Prawda nieartystyczna").
Paradoksalne implikacje wynikające z drugiego członu tej alternatywy ("Korczak nie był Żydem") pokutują w naszym popularnym obrazie Korczaka do dzisiaj. "Dobrowolnie" oznaczałoby w tym kontekście, że Korczak wcale nie musiał znaleźć się w getcie, wcale nie musiał iść na Umschlagplatz - zrobił to z własnej, nieprzymuszonej woli. O tym zjawisku wspomina Bożena Keff we wstępie do "Festung Warschau" Elżbiety Janickiej: "(...) kiedy wyszłam ze szkoły uważałam, że Korczak był dobrym Polakiem, który z jakiegoś nieokreślonego powodu znalazł się w getcie, opiekując się żydowskimi dziećmi. To że tak uważałam nie wynikało z tego, że tak mi powiedziano, raczej wynikało z tego, czego nie powiedziano".
20 inspirujących myśli o Januszu Korczaku - najpiękniejsze cytaty o dziecku i rodzicielstwie
„Niemowlę bada swe ręce. Prostuje, wodzi w prawo i w lewo, oddala, zbliża, rozstawia palce, zaciska w pięść, mówi do nich i czeka na odpowiedź, prawą chwyta lewą rękę i ciągnie, bierze grzechotkę i patrzy na dziwnie zmieniony obraz ręki, przekłada ją z jednej do drugiej, bada ustami, natychmiast wyjmuje i znów patrzy powoli, uważnie. […] Ono nie bawi się: miejcież do licha oczy i dostrzeżcie wysiłek woli, by zrozumieć. To uczony w laboratorium, wmyślony w zagadnienie najwyższej wagi, a które wyślizguje się jego rozumieniu.”
„Kiedy dziecko powinno już chodzić i mówić? Wtedy, kiedy chodzi i mówi. Kiedy powinny wyrzynać się ząbki? Akurat wtedy, kiedy się wyrzynają. I ciemiączko wtedy powinno zarosnąć, kiedy właśnie zarasta. I niemowlę tyle godzin spać powinno, ile mu potrzeba, aby było wyspane.
Ależ wiemy, kiedy to się na ogół odbywa. W każdej popularnej broszurce przepisane są z podręczników te drobne prawdy dla ogółu dzieci, a kłamstwa dla twego jednego.”
„Całe wychowanie współczesne pragnie, by dziecko było wygodne, konsekwentnie krok za krokiem dąży, by uśpić, stłumić, zniszczyć wszystko, co jest wolą i wolnością dziecka, hartem jego ducha, siłą jego dążeń i zamierzeń. Grzeczne, posłuszne, dobre, wygodne, a bez myśli o tym, że będzie bezwolne wewnętrznie i niedołężne życiowo.”
„Nie biegaj, bo wpadniesz pod konie. Nie biegaj, bo się spocisz. Nie biegaj, bo się zabłocisz. Nie biegaj, bo mnie głowa boli. (…) I cała potworna maszyna pracuje długie lata, by kruszyć wolę, miąć energię, spalać siłę dziecka na swąd.”
„Jeśli umiecie diagnozować radość dziecka i jej natężenie, musicie dostrzec, że najwyższa jest radość z pokonanej trudności, osiągniętego celu, odkrytej tajemnicy. Radość triumfu i szczęście samodzielności, opanowania i władania.”
„Dziecko nie może myśleć «jak dorosły», ale może dziecięco zastanawiać się nad poważnymi zagadnieniami dorosłych; brak wiedzy i doświadczenia zmusza je, by inaczej myślało.”
„Dziecko chce być dobre. Jeśli nie umie – naucz. Jeśli nie wie – wytłumacz. Jeśli nie może – pomóż.”
„Trzeba się porozumieć, trzeba się pogodzić. I trzeba przebaczać. Często wystarczy przeczekać.”
„W małym mieszkaniu może panować zgoda, życzliwość, wesołość, w dużym może być surowość, niechęć i nuda. Samotne może być dziecko i tu, i tam.”
„Wszystko, co osiągnięte tresurą, naciskiem, przemocą, jest nietrwałe, niepewne, zawodne.”
„Łzy uporu i kaprysu – to łzy niemocy i buntu, rozpaczliwy wysiłek protestu, wołanie o pomoc, skarga na niedbałą opiekę, świadectwo, że nierozumnie krępują i zmuszają, objaw złego samopoczucia, a zawsze cierpienie.”
„Im mizerniejszy poziom duchowy, bezbarwniejsze moralne oblicze, większa troska o własny spokój i wygodę, tym więcej zakazów i nakazów, dyktowanych pozorną troską o dobro dziecka.” cytaty korczak
„Bądź sobą – szukaj własnej drogi. Poznaj siebie, zanim zechcesz dzieci poznać. Zdaj sobie sprawę z tego, do czego sam jesteś zdolny, zanim dzieciom poczniesz wykreślać zakres ich praw i obowiązków.”
„Jeśli dziecko uwierzy, nie zje potajemnie funta niedojrzałych śliwek, i zmyliwszy czujność, gdzieś w kącie z biciem serca nie zapali zapałki, jeśli posłusznie, biernie, ufnie podda się żądaniu unikania wszelkich doświadczeń, wyrzeczenia prób, odrzucenia wysiłków, każdego odruchu woli – co pocznie, gdy w sobie, we wnętrzu swej duchowej istoty, odczuje coś, co rani, parzy, kąsa?”
„Więc na wszystko pozwalać? Przenigdy: z nudzącego się niewolnika zrobimy znudzonego tyrana. Zabraniając, hartujemy, bądź co bądź, wolę bodaj w kierunku hamowania się i zrzekania tylko, rozwijamy wynalazczość w działaniu na ciasnym terenie, umiejętność wyślizgiwania się spod kontroli, budzimy krytycyzm. (…) Pozwalając na wszystko, baczmy, by dogadzając zachciankom, tym usilniej nie dławić chceń. Tam osłabiamy wolę, tu ją zatruwamy. (…) Musimy ustalić granice jego i mego prawa.”
„Wraz z kwaśnym zapachem pieluch i przenikliwym krzykiem noworodka zadźwięczał łańcuch niewoli małżeńskiej.
Ciężar, gdy nie sposób się porozumieć, trzeba domyślać się i zgadywać. Czekamy, może nawet cierpliwie.
Gdy wreszcie mówi i chodzi – plącze się, wszystko poruszy, w każdy kąt zajrzy, równie dotkliwie zawadza i psuje porządek mały niechluj – despota.
Szkody wyrządza, naszej rozumnej woli się przeciwstawia, żąda i rozumie tylko to, co mu dogadza.
Nie należy lekceważyć drobiazgów: na urazę do dzieci składa się i zbyt wczesne przebudzenie, i zmięta gazeta, plama na sukni i tapecie, dywan zmoczony, binokle stłuczone i pamiątkowy wazonik, wylane mleko i perfumy i honorarium doktora.
Śpi nie wtedy, kiedy byśmy pragnęli, je nie tak, jak chcemy, myśleliśmy że się roześmieje, a spłoszone płacze. A kruche, byle niedopatrzenie grozi chorobą, nowe zwiastuje trudności.
Jeśli jeden wybacza, drugi tym łacniej oskarża i szczuje, prócz matki opinię o dziecku urabia ojciec, piastunka, służąca, sąsiadka- wbrew matce lub skrycie wymierzy karę.
Mały intrygant bywa powodem tarć i kwasów dorosłych, zawsze ktoś niechętny i urażony. Za pobłażliwość jednego, dziecko odpowiada przed drugim. Często dobroć pozorna jest nierozumnym niedbalstwem, na dziecko za cudze winy spada odpowiedzialność.”
„Książka z jej gotowymi formułami przytępiła wzrok i rozleniwiła myśl. Żyjąc cudzym doświadczeniem, badaniem, poglądem, tak dalece zatracono ufność w siebie, że nie chcą sami patrzeć. (…) Chcę, by zrozumiano, że żadna książka, żaden lekarz nie zastąpią własnej czujnej myśli, własnego uważnego spostrzegania.”
„Nie takie ważne, żeby człowiek dużo wiedział, ale żeby dobrze wiedział, nie żeby umiał na pamięć, a żeby rozumiał, nie żeby go wszystko troszkę obchodziło, a żeby go coś naprawdę zajmowało.”
„Zadaniem serca jest kochać. Żołądek jest głodny, jeżeli mu nie dać pokarmu, jeżeli jest pusty i nie ma w nim jedzenia – a serce jest głodne i smutne, i pełne tęsknoty, jeśli nie ma w nim miłości.”
„Dziecko jest pergaminem szczelnie zapisanym drobnymi hieroglifami, których część tylko zdołasz odczytać, a niektóre potrafisz wytrzeć lub tylko zakreślić i własną zapełnisz treścią.”
…no dobra, muszę dorzucić jeszcze jeden!
( źródło: https://ronja.pl/cytaty-korczak/)